poniedziałek, 26 stycznia 2015

Rozdział 24

Czwartek.
Od dwóch dni nie dostaję żadnych kartek, nie mam niezapowiedzianych wizyt i jest po staremu. Dzisiejszy dzień zapewne nie skończy się dobrze ponieważ za niecałe 3 godziny dowiem się kto jest tym prześladowcą. Prosiłam Felixa by poszedł ze mną "na spacer" ale on dalej nie może ruszyć się z łóżka. Moje biedactwo, jak dożyję jutra to po szkole pójdę go odwiedzić.
***
Została mi godzina do wyjścia. Denerwuję się bo nie wiem co to za facet. Możliwe, że jest mega niebezpieczny a ja się zgodziłam na spotkanie. Jeszcze jak na złość słońce zaszło wcześniej i o godzinie 17 ledwo co widać ogród przez okno. Poszłam do swojego pokoju i ubrałam na siebie szare dresy i białą bluzkę na długi rękaw a na to niebieską kurtkę. Włosy zostawiłam rozpuszczone ale przykryłam je czarnym beanie. Założyłam tego samego koloru vansy i wzięłam lampkę by oświetlić sobie drogę do baru po czym wyszłam z domu. Ulice były przerażająco puste. Panowała nie ustająca cisza na moim osiedlu. Mijając dom Oscara rozwiązał mi się but wiec przystanęłam na chwile by go zawiązać. Usłyszałam jakieś krzyki, podniosłam głowę do góry i zobaczyłam zakochaną, szczęśliwą parę.
~Oscar POV~
-Abby! -krzyczę do dziewczyny i podnoszę ją. Zaczynamy się śmiać z byle powodu. Czuję się szczęśliwy z nią. Przy Jude zawsze czułem zagrożenie. Wiedziałem, że ktoś mi ją zabierze i tak się stało. Nienawidzę Felixa bo to przez niego ją straciłem. Po tym jak Jude podjęła decyzję to nie ona pobiegła za mną tylko Abby... moja Abby. Zakochałem się w niej a ona odwzajemnia moje uczucia.
-Oscar -szturcha mnie przerażona dziewczyna i wskazuje palcem w stronę furtki. Wstaję ze schodów udając, że się przeciągam i próbuję zobaczyć co tam moja dziewczyna widzi. Ledwo co udaję mi się coś zobaczyć w tych ciemnościach. Dostrzegam blond czuprynę a jak zagwizdałem to ukazały mi się te piękne zielone oczy w które ostatni raz patrzałem ponad dwa tygodnie temu. Pokazuję palcem dziewczynie by była przez chwile cicho i powoli podchodzę do furtki.
-Judy? -szepcze do ciemnej postaci a ona znika w ciemnościach.
-Co to było? -pyta brunetka.
-Nie co tylko kto -odpowiadam rozglądając się jeszcze za nią.
-Może powinniśmy..-mówi jednoznacznie dziewczyna.
-Tak -odpowiadam szybko i już wiem co zrobić.
~Jude POV~
Uff prawie mnie zobaczyli! Biegnę jeszcze kawałek tak dla pewności czy nikt za mną nie idzie.
Po 20 minutach jestem już na umówionym miejscu. Stoję przed barem koło oświecającej mi teren lampy. Świecę sobie po wszystkim po kolei lampką. Zegarek wskazuje godzinę 18 a mi się robi słabo. Denerwuję się na samą myśl o tym że zobaczę tą osobę ZNOWU. Ona jest nieprzewidywalna i nie wiem czy cało z tego wyjdę. Rodzicom powiedziałam, że idę do Felixa więc ten na pewno będzie mnie kryć.
Nagle słyszę szelest i natychmiast kieruję lampkę w stronę z której usłyszałam dźwięk. Ten hałas jest coraz głośniejszy a mi serce podskakuję do gardła.
-Jude Clark? -pyta mnie.
-Czego ty chcesz ode mnie?
-Spokojnie Judy to tylko ja -Moja tajemnicza i groźna postać to... Jack?!
-Co ty tu robisz?! -podchodzę do chłopaka -To byłeś ty? -dodaję a chłopak robi pytającą minę.
-Właśnie wracam z treningu i chciałem zajść do baru po picie. Nie wiem o co ci chodzi. -O rany! Teraz na pewno uważa mnie za jakąś idiotkę. Brawo Judy, brawo.
-Przepraszam Jack -mówię do niego i spuszczam głowę w dół.
-Ej mała nic się nie stało. Jesteś jakaś poddenerwowana -mówi  chłopak i podchodzi do mnie bliżej obejmując ramieniem a ja płaczę mu na ramieniu. Czuję się z nim bezpiecznie. Nigdy się tak nie czułam przy żadnym chłopaku.
-Muszę cię jakoś przeprosić -mówię do chłopaka -może pójdziemy na sok? -dodaję już z uśmiechem. Zapominam o tym tajemniczym mężczyźnie i idę z Jackiem do pobliskiej kawiarenki. Siedzimy z godzinę rozmawiając i śmiejąc się. Niestety zawsze musi się coś zepsuć. Do pomieszczenia wszedł Oscar ze swoją dziewczyną. Rozglądali się za czymś albo za kimś. Chyba mnie zauważyli wtedy. Chowam głowę za menu.
-O co chodzi? -pyta mnie zdezorientowany Jack.
-To mój były -szepcze do chłopaka a on od razu zrozumiał o co chodzi i chowa mnie pod swoją kurtką. Po chwili słyszę zamykające się drzwi. Ściągam kurtkę chłopaka i widzę jak ten płacze ze śmiechu.
-Żarty sobie ze mnie robisz? -mówię poważnie do blondyna ale sama nie wytrzymuję i zaczynam się śmiać. Jack ma strasznie zaraźliwy śmiech.
-Jesteś nienormalny
-Takiego mnie lubisz -odpowiada chłopak i łapie mnie za rękę a ja patrzę na niego z uśmiechem a potem kręcę głową na "nie".
-Blisko byłem -dodaje chłopak a ja opijam sok ze szklanki i zagaduję blondyna na inny temat.
~Felix POV~
-Felix chodź na kolacje! -woła mnie mama. Zrobiła moje ulubione gofry z bitą śmietaną. Siadam przy stole i zaczynam jeść.
-Gdzie jest Judy? -pyta mnie.
-U siebie w domu. -mówię po czym przeżuwam następny kawałek gofry i dodaję. -Nie chce jej zarazić. -zmyślam szybko wymówkę i błagam by nie zauważyła, że kłamie. Ehh ten kobiecy dar.
-Jutro nie pójdziesz do szkoły ale w poniedziałek zero wymówek tak? -mówi stanowczo mama a mi nie zostaje nic jak tylko kiwnąć na tak.
***
Siedzę u siebie w pokoju, chce zająć sobie czymś głowę. Biorę gitarę w rękę i zaczynam grać moją ulubioną piosenkę (Never Say Never -The Fray) Po 10 minutach poddaję się i kładę się do łóżka. Przyglądam się mojemu zdjęciu z Judy które stoi na stoliku obok. "Jesteś kretynem Sandman" mówi głos w mojej głowie. Ma rację byłem głupi, że się na to zgodziłem i przez to wszystko ranię Jude. Pojadę jutro do niej i pogadam. Opowiem jej wszystko bo mam dość tych cholernych kłamstw przecież to moja dziewczyna!
-Co ona ze mną zrobiła?! -pytam sam siebie. Kiedyś nie ryczałem jak małe dziecko a teraz? Tylko na to mam ochotę. Kładę głowę na poduszkę i zasypiam.
-Felix choć a plac zabaw ze mną -mówi mała dziewczynka z blond warkoczami.
-Nie chce -odpowiadam stanowczo. Wolę pobawić sie swoim czerwonym samochodzikiem niż bawić się w księcia i księżniczkę. Poprawiam swoją czapkę.
-Tata nas zawiezie, proszę -mała dziewczynka robi do mnie smutne oczy. Zawsze wie jak mnie przekonywać ludzi. Jako dziecko zdobywała wszystko swą słodyczą. Odkładam swój ulubiony samochodzik na swoje miejsce i idę z koleżanką do jej domu. 
-Tato! Tato! -woła na cały dom a ja stoje koło drzwi jako mały nieśmiały dzieciak. 
*****
-Naucz mnie też grać na gitarze -mówi blondynka z uwiązanymi włosami w kitkę. Siedzimy na ławce a nasze nogi ledwo co dotykają ziemi. Próbuję zagrać te akordy jakich zdążyłem się nauczyć.
-To naprawdę ciężka robota -mówię dziewczynie a ona poprawia swoją różową opaskę.
-Chcę być taka jak ty.
*****
Nasze usta się.. dotknęły? Tak się chyba na to mówi. Nie było to takie magiczne tak jak na tych filmach które oglądają nasi rodzice. 
-To nie dla nas, ble! -mówi Judy 
-Masz rację -odpowiadam i przybijamy sobie żółwika. Potem wstaję z ławki i idę poszukać jakiegoś ostrego patyka.
-Felix? Co robisz? -pyta
-Daj mi chwile -mówię i idę na poszukiwania.
-Znalazłem! -pobiegam do blondynki która siedzi na ławce i zaczynam skrobać po niej pierwsze litery naszych imion.
-Jesteś najlepszym przyjacielem na całym świecie! -do wieczora siedzieliśmy w tym parku na "naszej" ławce. Niestety dziewczyna musiała już iść do domu, zostawiła mnie samego w ciemnościach.
*****
-Sto lat! Sto lat! -zdmuchuję świeczki. Dziś kończę 14 lat. Jestem już duży i mogę robić to co chce. Siedzę w salonie z wszystkimi dla mnie ważnymi osobami. Jestem Mama, państwo Clark i Judy ze swoją koleżanka Abby które jest bardzo nieśmiała i co chwile rozwiązuję i zawiązuję znowu swoje brązowe loki. Teraz czuję się szczęśliwy.
*****
Siedzę sam w domu przed komputerem i gram w nową grę. Naglę słyszę dzwonienie do drzwi i nie przerywające pukanie. Przerywam grę i biegnę do drzwi. W progu zastaję Judy. Włosy ma rozczochrane, stoi w samej piżamie i jest cała zapłakana.
-Co się stało? -pytam zdziwiony jej wizytą. Dziewczyna rzuca mi się na szyję i zaczyna jeszcze bardziej szlochać.
-Tata... pojechał i nie wróci -zdołała tylko to wypowiedzieć a mnie zamurowało.Ten dupek odszedł od kochającej żony i pięknej córki.
- On nie jest wart twoich łez Jude -mówię do blondynki a nim się obejrzałem jej ręka wylądowała na moim policzku.
-Jak możesz! On.. -ociera łzy -Miał wypadek -po tych słowach jeszcze bardziej mnie zamurowało. Biorę dziewczynę na ręce i zanoszę ją do salonu na kanapę.
-Zabił się przeze mnie..
*****
-Sandy! Nie pękaj dasz radę -mówi do mnie Omar. Robię sobie swój pierwszy tatuaż. Napis "AIMH" który oznacza Always In My Heart, kojarzy mi się z Judy. Robie go z myślą o niej. Po wyjeździe nie było ze mną dobrze. Ciągle do niej pisałem i martwiłem się, że beze mnie sobie nie poradzi. Kiedy uświadomiłem sobie, że mi jej brakuję nie została mi inna opcja do rozważenia... Kocham ją.

Zrywam się ze snu. Przerażony patrzę na zegarek 21:15. Do pokoju wchodzi mama i przekazuję mi jakąś paczkę zaadresowaną do mnie. Otwieram ją od razu po wyjściu kobiety z pokoju. W środku była czekolada i jeszcze mniejsza koperta z napisem "Otwórz to przy wszystkich". To płyta. Jutro zwołam wszystkich i zobaczymy co to jest. Nie okazuję najmniejszego zainteresowania tą paczką i wracam do snu.

~OG POV~ 

*Rozmowa Telefoniczna*

Emma: To co przez to wnioskujesz?
OG: Powinniśmy sobie zrobić przerwę
Emma:....
OG: Halo?
Emma: Jestem
OG: Nic mi nie powiesz.
Emma: Miałam ciebie dwa lata prawie. Będę tęsknić.

Rozłączam się, tak będzie lepiej. Wstaję i idę wziąć zimny prysznic. Kiedy wracam mój telefon zaczyna się świecić. Dostałem sms'a od Felix'a. "Jutro o 14 w Rubin Cafe". Następny czegoś chce. Wywracam oczami i idę się położyć spać. 
____________________________________________________________________________________
Notatka od autorki:
Przedostatni rozdział za nami! :) 
Mam nadzieję, że się spodobał.
Swoje opinie piszcie w komentarzach.
Widzimy się w piątek  na epilogu! ♥

4 komentarze:

  1. Szkoda że już się kończy :c Rozdział bardzo ciekawy :))

    OdpowiedzUsuń
  2. :( czekam na next :( mam nadzieję że będzie 2 część

    OdpowiedzUsuń
  3. To już prawie koniec :'c mam nadzieję, że będziesz dalej pisać! :'c czekam na następny:'c

    OdpowiedzUsuń
  4. mam nadzieję że napisz drugą część bo to ff jest naprawdę wspaniałe x

    OdpowiedzUsuń