piątek, 16 stycznia 2015

Rozdział 21

~Jude POV~

Budzę się. Leżę koło drzewa a nade mną nie ma już strasznego mężczyzny. Jest tylko mój przyjaciel, który klęka przy mnie machając ręką przed twarzą.
-Jude! -Krzyczy Oscar a ja patrzę na niego a w jego oczach widać ulgę-Zemdlałaś -dodaje chłopak.
-Źle się poczułam -informuję po czym ledwo co wstaję i zmierzam w kierunku domu. Jakoś udało mi się dojść. Oparłam się o furtkę, łapie dwa oddechy i odwracam się w stronę drzewa. Już nikogo tam nie było. Oscar zniknął. Wchodzę do domu, mijając wszystkich kieruję się w stronę swojego pokoju. Rzucam plecak w róg i siadam na ziemi przed lustrem. Rozczesuje swoje włosy i chowam je pod czerwonym fullcapem mojego chłopaka. Spoglądam w lustro i sama nie wiem kiedy ale wybucham płaczem. "Radzę Ci uważać na siebie" te słowa chodzą po mojej głowie w kółko. Kto to do cholery był?! Nie chcę nawet myśleć o tym, że to jeden z tych "kumpli" Felixa! Nagle mój telefon zaczął rozbrzmiewać wesołą melodią która kompletnie nie pasowała do sytuacji. Wyciągam telefon z plecaka a na wyświetlaczu pokazuje się nieznany numer.
-Halo? -mówię niepewnie.
-No witam. Chciałem sprawdzić czy żyjesz
-Ale nie rozumiem -mówię uniesionym głosem.
-Po tym jak zemdlałaś przy mnie mógł ktoś Ci coś złego zrobić -odpowiada mi znajomy głos. To ten mężczyzna. Zanim zdążyłam wydać jakikolwiek dźwięk ten tajemniczy ktoś się rozłączył. Pamiętam, że miał na sobie czarny kaptur i nie mogłam zauważyć twarzy. 
Nie mogę się w ogóle skupić na pracy domowej którą nam już zadali.
-Chyba pójdę do Oscara- mówię do samej siebie by zagłuszyć ciszę panującą w pokoju. W sumie to będzie dobry pomysł bo może on widział tego mężczyznę. Niestety nie mogę wyjść z domu. Rodzice jadą po coś ważnego do biura a ja muszę zostać z miesięcznym Harrym w domu i pilnować by się nie obudził.
Godzina 21:30, siedzę w salonie i oglądam jakiś bezsensowny wywiad czekając dalej na rodziców, których jeszcze nie ma. Zaczynam się martwić o nich. Słyszę jakieś stukanie w szybę w salonie. Podchodzę powoli bliżej by się przyjrzeć. Nikogo nie ma. Dziwne.. Może mam jakieś przewidzenia. Nagle ktoś puka do drzwi. Podchodzę powoli i przekręcam kluczyk w zamku po czym otwieram drzwi. 
-Cześć -mówi zapłakana Kal. 
-Co się stało? -pytam dziewczynę. Nieco zdziwiła mnie jej wizyta jeszcze w takim stanie. 
-Możemy pogadać? -proponuje a ja zapraszam ją niechętnie do środka. Pokazuję by usiadła na kanapie a ja dołączam do niej. 
-Jak ty to robisz ? -mówi przez łzy czarnowłosa dziewczyna po czym dodaje -Próbuję zwrócić uwagę Felixa w swoją stronę ale on nawet na mnie nie spojrzy. Liczysz się ty i tylko ty. 
-Kal to nie tak. Ja znam się z Felem od dzieciństwa i nawet nie masz pojęcia jak nam na sobie zależy -mówię dziewczynie a ona przytula się do mnie płacząc na ramieniu. Jeju aż mi się jej szkoda zrobiło. Nie wiedziałam, że tak mocno się zadurzyła w moim chłopaku. W sumie rozumiem ją tak samo się czułam gdy nie mogłam z nim być. Co ja mam teraz zrobić z płaczącą dziewczyną u mnie w domu? Zaraz rodzice będą na pewno. Proponuję jej by została na noc u mnie. Gościnny pokój jest wolny. Kal przyjęła zaproszenie. 

***
Dryn! Dryn ! Budzik daje znak, że pora wstawać. Podnoszę się z łóżka i idę do sąsiedniego pokoju by obudzić "wczorajszą niespodziankę" ale nikogo w pokoju nie ma. Łóżko wygląda jak nietknięte a okno jest otwarte na szerokość. Podchodzę i zamykam je po czym zaczynam szykowanie do szkoły. Zapomniałam wczoraj się zapakować i teraz na szybkiego upycham wszystkie potrzebne książki do mojego jeansowego plecaka. Ubieram na siebie czarne leginsy i białą bluzę Felixa po czym idę do kuchni zjeść śniadanie. Zajadając smacznie płatki dostaję sms'a. Na mojej twarzy pojawia się szeroki uśmiech jak widzę, że to od Felixa. 
"Od:Felix ♥
Dziś nie będzie mnie w szkole słońce. Jestem Chory :(" 
Nie była to za dobra wiadomość ale chociaż mnie poinformował. Postanowiłam wyjść wcześniej do szkoły. Pójdę wolnym spacerkiem i wyrobię się idealnie. Zakładam na siebie plecak i wychodzę z domu żegnając się z mamą. Zamykam drzwi i zakładam na uszy swoje beatsy. Zamykam furtkę i szybko przechodzę koło drzewa z którym mam złe skojarzenia. Jestem blisko domu Oscara koło bramy widzę jakąś dziewczynę. Od tyłu wygląda identycznie jak Abby takie długie brązowe włosy i szczupła sylwetka. Przecież ona została w Bedworth więc co mi strzeliło do głowy by tak myśleć? Zaraz chwila.. wczorajsza rozmowa Oscara przez telefon. Hmm podchodzę do podejrzanej dziewczyny i zaczepiam ją na co ona odwraca się i nie wierzę w to co widzę. 
-Abby! -przytulam się do dziewczyny -Jaka miła niespodzianka! Co ty tu robisz ?- pytam. 
-Wymiana szkolna -mówi niepewnie dziewczyna
-Na ile zostajesz ?
-Półtora miesiąca -odpowiada po czym wychyla się za mnie jakby na kogoś czekała a po chwili a na jej twarzy automatycznie pojawia się uśmiech. Odwracam się szybko i widzę Oscara. Ma na sobie czerwoną koszulkę na krótki rękaw i czarne spodenki a włosy jak zawsze w nieładzie. 
-Cześć Jude- mówi ozięble do mnie i podchodzi do Abby łapiąc ją za rękę. Patrzą na siebie tak, że każdy kto to widzi zauważy, że są zakochani. Ehh brakuję mi go ale jako przyjaciela. Głupio mi się trochę zrobiło. Czuję się jak piąte koło u wozu. 
-Do której klasy idziesz? -pytam Abby
-1e -odpowiada szybko dziewczyna nie tracąc kontaktu wzrokowego z Oscarem.
-To ze mną masz lekcje -mówię do brunetki posyłając uśmiech i odchodzę szybkim krokiem. Zakładam z powrotem słuchawki i kieruję się w stronę szkoły.

~Abby POV~ 

-Jak myślisz będzie na nas zła? -pytam się Oscara na co on kiwa mi znacząco głową.
-Wiedziałam, że to za szybko -mówię ciszej ale i tak chłopak usłyszał. Ja niechętnie puszczam jego rękę i odchodzę kawałek dalej by się uspokoić i powstrzymać łzy. Jednak Oscar wbiega mi w drogę i łapie znowu za rękę.
-Ja zrobiłem dobrze jestem teraz z tobą szczęśliwy i powinna to zrozumieć -mówi do mnie po czym się do niego przytulam. Cieszę się, że go mam mimo, że to były chłopak mojej przyjaciółki to kocham Oscara całym sercem. Idziemy we dwójkę za rękę i rozkoszujemy się ciszą. Ja wracam na chwile do wspomnień.
" -Abby pójdź za nim bo nie wiadomo co mu do głowy przyjdzie -powiedziała do mnie Judy a ja szybko pobiegłam za chłopakiem zostawiając ich samych.
-Oscar stój! -krzyczę do chłopaka.
-Zostaw mnie Abby -mówi groźnie ale ja nie zostawię go samego.
-Oscar! -unoszę się ostro a chłopak siada na betonowym murze i chowa głowę pod koszulkę.
-Wszystko dobrze? -pytam przysiadając się obok.
-Co ma być dobrze? Moja dziewczyna rzuciła mnie dla jakiegoś kretyna! Sama wiedziała jak mocno ją kochałem -mówi trochę spokojniej a ja karze mu spojrzeć na mnie.
-Oscar może nie byliście sobie pisani? Spędziliście razem dobre chwile, które warto wspominać a teraz daj sobie odpocząć -przekonuję chłopaka i łapię jego rękę nie wiem czemu ale czuję się przy nim pewnie. Blondyn spogląda na mnie swoimi niebieskimi oczami a na mojej twarzy pojawia się uśmiech.
-Dziękuję -mówi chłopak przytulając się do mnie ale nie puszcza mojej dłoni (nawet nie wiem jak on to zrobił ?!)
-fajna jesteś -dodaje a ja zaczynam się śmiać. O nie! Moje poliki nabrały różowego koloru. Przesiedzieliśmy na tym murku sporo czasu a potem cały  tydzień każdego ranka przyjeżdżał do Bedworth. Wiem, że to męczące ale uwielbiałam siedzieć w jego towarzystwie. No i tak się stało, że jak szłam go odprowadzić to wyjął zza drzewa gitarę (to jest spokojna dzielnica więc bez obawy przed kradzieżą) i zagrał mi "Only Hope" z naszego jak się okazało ulubionego filmu. Po czym zapytał się mnie czy będę jego dziewczyną.
-Nie wiem czy po tygodniu znajomości można już stwierdzić, że się kogoś kocha ale ja Cię kocham a ty mnie? -po tych słowach przytuliłam go z całych sił"
-Abby? -budzi mnie chłopak
-Hmm? -jąkam chłopakowi a on bezgłośnie mówi mi, że mnie kocha i idziemy dalej.

~Jude POV~ 

Po 15 minutach jestem na miejscu. Korytarz taki sam jak dzień temu. Pełno uczniów ze starszych klas. Ściągam słuchawki i nie zwracam na nikogo uwagi. 
-Oj przepraszam -mówi do mnie jakiś chłopak. Wpadł na mnie.
-Nie ma sprawy - uśmiecham się do niego. 
-Jestem Jack -przedstawia się blondyn podając mi rękę. Ma głębokie zielone oczy.
-Jude -podaję rękę Ianowi.
-Nie widziałem cię tu jeszcze 
-Jestem nowa -mówię uśmiechając się do blondyna -1e -dodaję. Rozmawiając z nowo poznanym chłopakiem dowiedziałam się, że jest ode mnie o rok starszy i przesympatyczny.
Idę do szafki i odkładam fullcap. Z mojego schowka wypada jakaś tajemnicza kartka.
"W CZWARTEK O 18 POD BAREM. PRZYJDŹ SAMA." O Cholera.
____________________________________________________________________________

Hej Hej Hej !! ☺ 
Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał
Wszystkie wasze opinię proszę umieszczać w komentarzu. 
Zaczęłam Ferie więc możliwe, że będę częściej wstawiać nowe rozdziały ;) 
Do zobaczenia w następnym rozdziale ♥

7 komentarzy: